niedziela, 23 marca 2014

Rozdział 2.

Dla Laury- za to, że tak niecierpliwie czekała! :)
_________________________________________

Instynktownie zaczęłam się cofać, a Pierwotny zbliżał się do mnie coraz szybciej.
-Caroline. - wypowiedział moje imię tym swoim brytyjskim akcentem. Dlaczego, akurat w mój pierwszy dzień pobytu tutaj musiałam natknąć się właśnie na niego?! Odwróciłam się od Klausa i spiesznym krokiem szłam w kierunku hotelu. Czułam, że nadal za mną idzie. Podirytowana i zła zaczęłam odwracać się ku niemu.
-Boże, czym ja sobie zasłu...- zamarłam. Między naszymi twarzami był odstęp nie większy niż 5cm. Czym prędzej odsunęłam się od Pierwotnego. 
-Co ty tutaj robisz?! - zła wykrzyczałam mu w twarz.
-Mieszkam. - trochę rozbawiony moim atakiem furii, odpowiedział. - Mógłbym zapytać cię o to samo.
Tak naprawdę nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć. Moje uczucia do niego były schowane w szufladzie z napisem: "To co nigdy nie powinno się stać, mimo, że MOŻE tego pragnę". Postanowiłam nie odpowiadać. Klaus zmienił temat:
-Dasz się zaprosić na dalszy spacer czy wolisz wracać do domu? - zapytał, po czym na jego twarzy zakwitł ten uśmiech, który tak uwielbiałam... Caroline, o czym ty myślisz do cholery!? - skarciłam się w duchu.
-Wolę wrócić do domu. - odpowiedziałam. Zaproponował, że mnie odprowadzi, a ja nie protestowałam. Podczas drogi żadne z nas się do siebie nie odzywało.
Po chwili dotarliśmy pod hotel. Zaczęłam wspinać się po schodach, a Klaus poszedł za mną. Chyba nie myśli, że go zaproszę!? Już miałam zacząć prawić mu kazania kiedy spostrzegłam, że lustruje mnie wzrokiem. Spłonęłam rumieńcem. 
-Gapisz się. -odwrócił wzrok. Najwyraźniej nie wiedział, że go przyłapałam. 
-Do zobaczenia Caroline. - znowu się uśmiechnął. Znów nie odpowiedziałam i czym prędzej zamknęłam drzwi. Marzyłam o tym aby wziąć prysznic i pójść spać. Bądź co bądź byłam dosyć zmęczona podróżą. Spojrzałam na zegarek, była 20:15. Gdy skończyłam kąpiel, postanowiłam skończyć czytać "Wichrowe wzgórza", pogrążona w lekturze dobrnęłam do końca ok. 23. W tej samej chwili zadzwoniła moja komórka. Była to Elena.Odebrałam, ale nie miałam zamiaru  nic wspominać o Klausie.
-Hej, Eleno. -przywitałam się. Ku mojemu zdziwieniu odpowiedziały mi dwie osoby. 
-Martwiliśmy się o ciebie! Miałaś zadzwonić kiedy dotrzesz do hotelu. -wiedziałam, że o czymś zapomniałam. 
-Wszystko dobrze?- dopytywał się Stefan. Odpowiedziałam twierdząco i wytłumaczyłam się pójściem na spacer. 
-Przepraszam was, ale jestem już zmęczona. Obiecuję, że jutro zadzwonię!- oczywiście mim przyjaciele nie wiedzieli nic o tym, że zamiast do Nowego Yorku umyślnie kupiłam Bilet do Nowego Orleanu. Pożegnałam się ze Stefanem i Eleną i poprosiłam aby pozdrowili Bonnie i mamę. Po czym się rozłączyłam. Padnięta położyłam się na łóżko i po chwili zasnęłam. Tej nocy nic mi się nie śniło. Rano chciałam iść na zakupy więc wstałam o 9 i ubrałam białą sukienkę w kwiaty i czarne szpilki, rozczesałam włosy spakowałam portfel do torebki i byłam gotowa do wyjścia. Gdy odkluczowałam drzwi nie kryłam zdziwienia, kiedy pod moje nogi spadła koperta. Podniosłam ją i zawróciłam do mieszkania. Była zaadresowana moim imieniem. Wszędzie poznałabym to pismo. Otworzyłam ją i zaczęłam na głos czytać:
-Moja rodzina organizuje dzisiaj przyjęcie i byłbym szczęśliwy gdybyś zechciałą ze mną pójść. Przyjadę po ciebie o 19. Klaus.
-Co on sobie do cholery wyobraża! -wypaliłam, chociaż wprawdzie chciałam tam z nim pójść. Tylko, że nie wzięłam ze sobą nic wizytowego. Nie przewidywałam, że będę miała iść na bal z Pierwotnym.
Udałam się na zakupy i po trzech godzinach miałam wszystko co potrzebowałam, miedzy innymi sukienkę. Piękną, sięgającą do kolan, o kolorze czerwonym- nie jaskrawym. Upięłam włosy w luźny kok, a gdy zobaczyłam, że zegar wskazuje godzinę 18 zrozumiałam, że muszę się pospieszyć. Wydawało się, że minęło 10 minut, jednak po chwili usłyszałam dzwonek do drzwi. Otworzyłam je już w pełni gotowa. Klaus uśmiechnął się na mój widok.
-Wyglądasz pięknie.. zresztą jak zawsze. -przewróciłam oczami i zamknęłam za sobą drzwi.
-Ty także prezentujesz się nie najgorzej.- odpowiedziałam i odwzajemniłam uśmiech. Podał mi ramię i poszliśmy do samochodu. Droga minęła bardzo szybko. Podczas drogi wymieniliśmy kilka uwag o pogodzie, która rzeczywiście była dzisiaj piękna. Gdy zajechaliśmy pod willę, Klaus otworzył mi drzwi i pomógł wysiąść. Widok wnętrza wywoływał na mnie ogromne wrażenie. Leciała wolna muzyka, a Pierwotna hybryda poprosiła mnie do tańca. Oczywiście- zgodziłam się. Tańczyliśmy długo, a przy nim nie wiadomo z jakiego powodu czułam się bezpieczna. Po jakimś czasie Klaus pociągnął mnie na taras, gdzie aktualnie nikogo nie było oprócz butelki szampana zarezerwowanej dla nas. Rozmawialiśmy o naszych przeżyciach podczas tych dwóch lat, przez których się nie widzieliśmy. Wtedy temat padł na Tylera. Czułam się rozgoryczona, a moje uczucia wyszły na wierzch. 
-Caroline, nic ci nie je... -nie skończył. Pocałował go, a on odwzajemnił pocałunek. Tak staliśmy całując się na tarasie, aż po chwili usłyszeliśmy ciche chrząknięcie. To Rebekah- blondwłosa Pierwotna przerwała tą piękną chwilę. Spoglądała to na mnie to na Klausa uśmiechając się ironicznie. Weszłam do środka domu speszona mijając Pierwotną siostrę Klausa. Byłam już w drodze do domu cały czas słysząc ich kłótnie. Nie skupiałam się na tym co mówili- po prostu ich słyszałam. Gdy drzwi od mojego pokoju hotelowego się zatrzasnęły padłam na łóżko i zalałam się łzami. Co ja do niego czuje? Dlaczego to zrobiłam? Po co to zrobiłam? Zadawałam sobie mnóstwo pytań. Usłyszałam ciche pukanie. 
-Wiem, że tam jesteś. Proszę cię otwórz. - nie zamierzałam nawet podnieść się z łóżka. Słyszałam jak ktoś powoli osuwa się po drugiej stronie drzwi. Czy aż tak bardzo mu na mnie zależało? Czy mi na nim zależało? Byłam zbyt rozczarowana swoim zachowaniem, by odpowiedzieć na te pytania.

_____________________________________________________________________________
No i drugi rozdział za nami! :) Jestem wdzięczna, że ktoś to komentuje - to zachęca do działania :)

1 komentarz:

  1. Dziękuje ci za dedykację! KOCHAM CIĘ ZA TEN ROZDZIAŁ!! Jest NIESAMOWITY, ŚWIETNY, WSPANIAŁY (itp, itd.) Gdy go czytałam to co chwile czułam wypieki na twarzy i dreszcze ^^ A mam tak dopiero wtedy gdy czytam na prawdę coś dobrego (ciesz się! rzadko mi się to zdarza ;>) Cóż, komentarz dodałabym już rano, w szkole ale coś się pochrzaniło i go nie dodało. To moje trzecie podejście -,-. Wybacz, ale mam/miałam problemy, dość poważne z internetem. Moja mała rada. Możesz używać określeń postaci Klausa np. pierwotny, hybryda. Caroline (ja takich używam ;>): Blond-włosa, blond-włosa piękność, niebieskooka, blond wampirzyca, itp. Myślę że to byłby idealny moment na wykorzystanie wątku z tą rudą &%^$%#@$@!@##!!! Genevieve np. Caroline się ogarnia i wgl. i następnego dnia idzie do Klausa porozmawiać z nim o tym co się stało. Z tego co wywnioskowałam ( a czytałam 4 razy dzisiaj:D) Ona boi się tego uczucia, chcę ale nie chcę. I może na przykład ostatecznie zdecydować że nie i idzie go o tym poinformować i ustalić że są dalej przyjaciółmi czy coś. Wchodzi do jego rezydencji, słyszy głosy, kieruję się tam i zastaję Klausa z tą rudą w trakcie ekkhm.. +100. Klaus zaskoczony leci za nią a ona postanawia wyjechać i takie tam. (DAJĘ TYLKO POMYSŁ! :D) I w to może zamieszać się Loockwood'a, który spotyka Caroline ... GDZIEŚ TAM, DASZ RADĘ WYMYŚLISZ COŚ XD. I potem Klausa to widzi, nie wiem TAKA TAM TWÓRCZOŚĆ >.< Sama zdecydujesz czy wykorzystasz te rade ;). (Ale jakby co, plz daj wątek z tą rudą! ;p) Mam nadzieję że jutro dodasz nowy rozdział, BŁAGAM :3. Pozdrawiam, życzę weny, zapraszam do siebie, DUUUUŻO weny, kocham cię, dzięki za dedyk, uwielbiam cię, i twój sposób pisania ;) ;* ;>. http://this-kind-of-love-never-dies.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń